Miejsce gdzie wilk, Shez może tutaj odpocząć od wszystkich problemów. Jego łoże jest wypełnione wygodnymi liśćmi, więc niczego mu tutaj nie brakuje. Nora mieści sie tuż niedaleko wodopoju.

*Lili weszła do nory* Szybciej Shez!

*Przybiegłem tutaj do swojej nory najszybciej jak mogłem. Położyłem delikatnie Lambdę na swoim posłaniu. Jednym wielkim liściem wytrałem krew z futra wilczycy. Była tutaj jedna drewniana miska z wodą, więc będzie potrzebna również. Bałem się w sumie o życie Lambdy, coraz bardziej będąc zaniepokojny całą Alice.*

*Lambda dostała gorączki, dyszała* Bern... gdzie Bern?

*Nie wiedziałem co miałem powiedzieć i co ja miałem robić?! Wzrokiem szukałem pomocy, musiałem jakoś załagodzić sytuację.*
- Lambdo, wszystko jest okej, wszystko będzie dobrze. Bern na pewno ma się świetnie, spokojnie!

To powiesz mi co się stało? *podeszła do wejścia i zaczęła wypatrywać Alici*

*Alice cicho siedziała w krzakach*
L: Ona tu jest... Alice tu jest...

//Ona tu jest... I tanczy dla mnie... Tak mi się skojarzyło xD//

Shadow przechodził koło nory.

*I co teraz? Na wszelki wypadek przybrałem pozycję obronną.*

*Alice cicho przysunęła się się bliżej jaskini*
L: Bern jest w niebezpieczeństwie...

Tam jest! *zauważyła Alice*

Shadow zauważył Alice. Zagrodził jej drogę.
No no no! Ktoś tu podgląda?

- My też mamy kłopoty, Lambdo.
*Dodałem i spojrzałem na Alice.*

Odsuń się. No chyba chcesz skończyć jak ta tam. *pokazuje łbem na Lambdę*

Wilk spojrzał na Alice i przygwoździł ją do ziemi.
A to tak ładnie podglądać?

Uważaj bo się zarumienię. *znów odpycha go i stoi na nim*

*podeszła do Alice*

*Natomiast ja pilnowałem Lambdy, potrzebowała ochrony.*

Nie zapomnij kim jestem. * odskakuje do tyłu i wdrapuje się na drzewo*

Wilk skoczył przez co Alice upadła koło niego.
Nienawidzę bić, ale podglądanie.. Jak to ująć... Nie jest stosowne....  - Powiedział i usiadł na skale. - Ale proszę, rób co chcesz...

*Lili była gotowa do walki*

I to ja lubię. Wolny kraj złotko. LAMBDA! Nie zapomniałaś o siostrze?
L: Odejdź... *ma ogromną gorączkę, krew powoli sączy się z jej głowy*

Wilk ziewnął. Machnął ogonem. Za nim ukrywał się Serek.

*podchodzi do nory* Witajcie gołąbeczki, kto na pierwszy ogień? Oczywiście ogień śmierci. *śmieje się*

*Wziąłem kolejny liść, którym zacząłem pozbywać się krwi z głowy Lambdy. Gdy przestało, to wziąłem kolejny liść i musiałem przytrzymać go tam, skąd lała się krew. W końcu krew powinna przestać cieknąć. Gdy Alice weszła do nory, to przygotowałem się do ataku.*
- Starczy! Wynoś się!

*podchodzi do Sheza* Widzę, mój drogi, że troskliwie opiekujesz się przyjaciółeczką, tymczasem ja stoję za tobą gotowa cię zabić. Proste?
A: Dobrze, ale tylko dlatego, że wyglądasz nie na tego, co się Boga boi. *biegnie w las i znika*

*Lili odepchnęła wilczyce od Shez'a* Zostaw go!

Shadow spojrzał w stronę nory i ziewnął.

Uważaj do kogo mówisz MEBLU! *zatrzymuje się i znów biegnie w las*

Meblu? myślałam że stać cię na coś więcej...

Shadow wszedł do nory i usiadł przy wyjściu.

*Usiadłem i wbiłem wzrok w ziemię, zamykając oczy. Wiem, że jestem następny na jej celu.*

*mimo, że Alice nie ma słychać jej głos dochodzący z każdej strony* Wszyscy jesteście moimi meblami... sługami, więc nie mów mi moja droga, że cię nie obraziła,. Gdybym chciała mogłabyś całować moje łapy i wychwalać me imię, ale jesteśmy na etapie wstępnym.
Lambda popatrzyła na Sheza.
L: Dzięki, ale...

- Odpoczywaj...
*Odpowiedziałem tylko to, cały czas siedząc przy Lambdzie. Popatrzyłem teraz na resztę, w sumie wszyscy byli w niebezpieczeństwie.*

Nie martw się... jeśli już ma cię zabić, to na ostatku...

- ...
*Znowu nic nie odpowiedziałem, bo mnie to nie pocieszyło, ani trochę.*

Chyba jestem tu tylko ciężarem... i to wcale nie żart...

Shadow się roześmiał.

Bernkastel... mam nadzieję, że nic ci nie jest...

- Nie jesteś ciężarem, na pewno nie dla nas... - odparłem.

Wilk wciąż obserwował to. Tymczasem obok biegła biała jak śnieg wilczyca. Uciekała przed jakimiś wilkami.

Być może... ale jeśli już, to spróbuję was ochronić.

Uciekająca wilczyca spojrzala za siebie. Wilki ją doganiały. Kiedy odwróciła głowę, uderzyla o drzewo.
Au! - Krzyknęla i upadła.

- Co się tam znowu dzieje?
*Powiedziałem sam do siebie i wyszedłem ze swojej nory. Ujrzałem jakąś białą wilczycę.*

Podniosła się i utykając podchodzi do białej wilczycy.
L: Sorka, pomyliłam cię z Alice. Kolejna potrzebuje pomocy.

Wilczyca nie odpowiadała, nie ruszała się. Nieznajome wilki zawarczały i zaczęły sie zbliżać do nich. Shadow usiadł na skale.

- Kim jesteście i czego chcecie od tamtej wilczycy?
*Spytałem, przygotowując swoje pazury.*

*nagle wpada Berno* Oho, nowi do walki. Na początek zbijamy wieżę *podskakuje i wgryza się wilkowi w gardło zabijając go* Teraz leci goniec. *łapie w zęby trzeciego i rozszarpuje mu kark*


//miałam napisać tam, załóżmy, że Bern odeszła od stawu//

Wilk z grupy spojrzał na Bern i skoczył na nią.

*Nie czekając, rzuciłem się na jednego z wilków. Wgryzłem się w jego kark, aż ten zawył z bólu.*

Aaaa! Rozumiem! Koń! *daje wilkowi całusa i nagle rozdrapuje mu klatkę piersiową* Hehe. Stary sposób.

Ostatni wilk wystraszony uciekł z pokkulonym ogonem.

NO I CO? ŁYSO WAM! Pokonała was baba, hehe.
L: Berno! *Lambda przytula ją*

Shadow położył się i spojrzał na wilki.

*Bern odpycha ją* Lambda! Nie lubię takich scenek.

*Spojrzałem na uciekającego wilka, a po chwili na Bernę.*

Śnieżnobiała wilczyca wciąż byla nieprzytomna.

*Lambda patrzy na Sheza* Wróciła! Widzisz! Wróciła. Gdzie byłaś?
B: Miałam spotkanie z przystojnym wilkiem, Lambda.

*Moment, moment... wszyscy cali, tylko co z tą Białą wilczycą? Szybko podbiegłem do tajemniczej wilczycy.*
- Ej... żyjesz?
*Sztruchnąłem ją łapą.*

Shadow się uśmiechnął, po czym rozejrzał się.
Wilczyca zrobiła wdech, ale się nie budziła.

B: Truchło *stwierdziła Berno*
L: Idiotka, Widzisz, że żyje? Ej Blaze!
B: Blaze? A ty skąd to wiesz?

Wilczyca zaczęła się wiercić.

B: Jednak nie truchło.
L: Amira, budź się. *nie wiem skąd to wie XD*

Amira nie reagowała.

B: Amira, tak? *podchodzi do jej ucha i wrzeszczy* WIELKA PROMOCJA W SKLEPACH EURO! BUDŹ SIĘ!

*Ochlapałem lekko wodą nieprzytomną wilczycę.*

B: Mówiłam, że truchło

Amira otworzyła oczy i wstała pośpiesznie.
C-Co? - Jęknbęła i załapała się za głowę.

B: Jednak nie truchło... szkoda.
L: Hej, jesteś Amira, nie? Albo Blaze? Nie zwracaj uwagę na tego debila koło mnie.
B: To ja ją budziłam, i kto to mówi.

Amira... -Jęknęła.

//Ej, ej proszę bez słowa "Deb*l" xD//

// to nie przekleństwo, a poza tym, moje postacie mówią to do siebie XD//
L: Wiedziałam. Cześć Blaze. Znaczy Amira.

//Aha xD//

Wilczyca spojrzała na wilki z niepewnością.

- Ja jestem Shez, miło mi...
*Przywitałem się z Amirą.*

*Nagle pojawia się Alice, jednak co dziwo... widzi ją tylko Amira, taka jest moc ALice*
A:Witaj Blaze.

Spojrzała na Alice.
Ale ja jestem.. Amira.. - Jeknęła.

Myślisz, że nie wiem? Jestem Alice. Tylko ciiii. Nie spotkałyśmy się. *znika*
~~
B: Dlaczego ty mówisz do niej Blaze?
L: Bo tak. Ty wcale nie jesteś taka mądra!
B: Lalalala, ciepłe kluski.

... ? ... - Wilczyca opuściła uszy.

L: Chodź, zabierzemy cię do nas. Dobrze.
B: Ciepłe kluski... co?

Wilczyca cofnęła się od wilków.

L: Nie my cię atakowałyśmy. Możesz nam zaufać, a widzę, że masz ranę, Ami.
W głowie Amiry rozbrzmiewa głos Alice.
A: Co zdecydujesz, Blaze? Jasna, czy ciemna strona?

Amira zaczęła nerwowo się rozglądać.

B: Kolejny obcokrajowiec? Do you speak English?
L: -.-. Amira, nie bój się.

Amira się wywróciła.
"Co się dzieje?" - Pomyślała.

B: A jednak nasza... co jest kobieto, nie masz języka w gębie?
L: Masz ci los, Amiro, wybacz tej niedorozwiniętej Bern.

Tymczasem w głowie Amiry.
B: *patrzy na Alice* Wynocha! :3

A: Skarbie, chcę ci pomóc.
~~
B: Ej, ej, ja stąd idę. Użeraj się z niemową sama.
L: Dobra, lepiej bez ciebie.

B: *Wykopuje Alice* Sajonara, beybe!

*Alice zniknęła przed ciosem, wszystko wróciło do normy*
~~
*Berno poszła*
L: Hej, idziesz?

Amira zamrugała.

To znaczy tak? Miło, chodź.
//do tematu o naszej norze//

Amira przytaknęła.

*Przybiegłam tutaj ranna - po walce z wilkiem, miałam ranę w głowie. Sączyła się z niej krew. Ostatkami sił przybiegłam tutaj, ujrzałam wilki.*
-Walczyłam... moja głowa...
*Zachwiałam się, a po chwili upadłam. Zemdlałam.*

Amira spojrzała na Megan, ale nie ruszyła się.
Shadow podszedł do Megan

-Shez... Shez...
*Majaczyłam przez sen*
-Shanta...

Wilk tyknął Megan łapą.

L: Bern się obraziła. Prych.

Amira usiadła i z niepokojem patrzała na wilki.

Widziałaś Bernkastel? *pyta się Amiry*

N-Nie...

*facepalm* Nie bój się mnie, jestem przyjazna.

- Odsuń się.
*Warknąłem do Shadowa, który stał i chyba nie miał zamiaru pomagać, tak samo jak inni... Mając łzy w oczach, wziąłem Megan na swój grzbiet i zaniosłem ją do swojej norki. Ułożyłem delikatnie ją na swoim posłaniu. Wziąłem liście i wodę, która była w misce i zacząłem pozbywać się krwi z Megan. Gdy skończyłem, to przyłożyłem jeszcze liść do głowy Megan, by krew przestała już cieknąć. Po jakimś czasie płyn przestał już płynąć z rany, a ja natomiast wbiłem wzrok w ziemię. Łzy spływały mi po policzkach.*

*Obudziłam się.*
-Shez... dziękuję...
*Szepnęłam słabym głosem, próbowałam się podnieść - nie mogłam.*

- Proszę, odpoczywaj...
*Wydutkałem tylko to i przytuliłem mocno Megan, jednakże łzy nadal spływały mi po policzkach, za dużo się wydarzyło. Najpierw te ataki Alice, teraz to...*

*Lili podeszła do Megan* spokojnie wyjdziesz z tego. Potrzebujesz czegoś? przynieść ci coś?

*Lambda powoli odeszła, czuła się niepotrzebna*
*pojawia się Alice*

Amira stała zdezorientowana.
Shadow wszedł i usiadł przy wyjściu.
Shad: Znam się na leczeniu.. Ale chyba nie chcecie pomocy... - Mruknał.

-Pomóż mi... proszę. Z moją głową naprawdę jest nie dobrze.
*Zawołałam do wilka, który usiadł w wejściu.*

*I ja również spojrzałem w stronę Shadowa.*
- Błagam... pomóż jej...

Shadow wstał i wyszedł na zewnątrz. Zaczął cos wyrywać. Wrócił do nory, usiadł w kącie i zaczał coś przyrządzać. Po półgodzinach było gotowe. Wziął maść na liść i podszedł do Megan.
Teraz mozesz poleć lekki ból... - Wziął maść i nałozył ją na głowę wilczycy. Zaczął ją rościerać. Wilczyca mogła poczuć nieprzyjemny ból głowy (większy).Wyrzucił maść i klasnał w łapy. Wziął bandaż z lisci i załozył na Megan.
-Nieługo dojdziesz do siebie...

*Tak jak mówił Shadow, poczułam ból. Lecz przeszedł po chwili.*
-Dziękuję.

*Lili usiadła koło Megan*

Shad: Prosz... - Odpowiedział i wyszedł z jaskini, podszedł do Amiry. - Wiecej nie zadzieraj z Czarnymi Łapami. - Powiedział do niej i odszedł.
A: ? - Zrobiła głupią minę.

dziwne że ktoś z przeciwnego stada wam pomaga...

A: ... - Weszła niepewnie do nory.

Witaj... *Po tym co się stało była gotowa do walki*

A: H..Hej... - Cofnęła się trochę.

*Lili patrzyła w oczy Amiry*
nie bój się *poznała że wilczyca nie chce walczyć*

Amira niepewnie spojrzała na Lili.

*Lili usiadła i uśmiechnęła się do Amiry*

*B: Daj się przywitać!*
A: Nie! - Powiedziała cicho. Usiadła.

*Lili położyła się niedaleko Sheza i z uśmiechem obserwowała Amire*

*B: Na pewno mnie polubią!*
A: N-Nie...

*Lili cały czas patrzyła na Amire. Wiedziała że jest nieśmiała i się trochę boi*

*B: Coś ty taka...? Nie chcesz, by mnie poznali?*
A: ... - Wilczyca się nieśmiało uśmiechnęła do Lili, choć miała ochotę się skrzywić.

No nie bój się...

A: Ale.. Ja się nie boję... - Odpowiedziała cicho wilczyca.
*B: Yhym... Bardzo ich przekonujesz...*
A: Po prostu.. Boli mnie głowa... - Skłamała.

aha... *czuła że coś jest nie tak*

A: No.. Tak... - Mruknęła. Spuściła głowę.
*B: Daj kontrolę!*

*Patrzyła cały czas na Amire*

Zaczęła ją boleć głowa. Powoli się osunęła na podłogę zamykając oczy.

Wszystko w porządku?

A: Tak... - Szepnęła. Powoli jednak traciła siły. Przestała się ruszać.

*podbiegła do Amiry* Odezwij się!

Amira przestała się ruszać, jednak widać było, że oddycha.

żyje... *położyła ją koło ściany* W wejściu nie jest zbyt bezpieczna...

*B: Czas się zabawić...*
Wilczyca wciąż była biała, otworzyła lekko oczy, ale tak by nikt nie widział. Jej oczy było ciemnobordowe.

*usiadła koło Amiry*

Amira, a raczej Blaze spojrzała na Lili.

*Lili spojrzała na Amire/Blaze*

Po chwili wilczyca zaczęła się powiększać, pazury wydłużać, a futro robić się bordowe.

*Lili patrzyła ze zdziwieniem na Amire/Blaze*

Blaze wstała i z uśmiechem spojrzała na Lili.

co się właśnie stało?

B: Przejęłam kontrolę, proste... - Wilczyca zbliżyła się do Lili. Była dużo większa od niej.

*Lili się cofnęła* myślałam że jak zobaczyłam żabę z 3 oczami to nic mnie już nie zdziwi...

B: Hoho.. Jestem aż taka dziwna...? - Uśmiechnęła się złośliwie.

nie oto chodzi... Dziwne jest to że jesteście w jednym ciele...

B: Wielu to dziwi... - Podeszła do niej.

eh... to jak masz na imię?

B: Nie powinno cię to interesować... - Wilczyca stała przed nią. - Nazywam się Blaze...

aha... Amira jest milsza...

WIlczyca słysząc to uderzyła Lili łapą.
B: AMira, Amira, Amira... Blablabla....

ta... *zaczęła się jej przyglądać* ale widzę że ty jesteś silniejsza i trochę większa. Bardziej im się nadasz w stadzie

B: Czarne Łapy, co? - Spojrzała na Lili. - Po co miałabym do nich się przyłączać?

nie czarne łapy... tylko ci tutaj. Błękitne Gwiazdy. Jak tak na nich patrze stwierdzam że potrzebują kogoś silnego...

B: Nie! Ja dla nikogo pracować nie będę! To nudne... - Poklepała Lili po głowie z złośliwym uśmiechem.

zupełnie jak ja *uśmiechnęła się*

B: Ciekawe... -Uśmiechnęła się złośliwie.

Niby co ? *spojrzała z zdziwieniem  na Blaze*